Tagi
chrześcijanin, człowiek, feminizm, gospodarka, Kazimiera Szczuka, media, nowoczesność, telewizja, tolerancja, życie
Witajcie ponownie! Czuję się dziś trochę źle, ze względu na pogorszenie stanu zdrowia, jednak postaram się obronić moją tezę, co do zbędności feminizmu. Na pierwsze spojrzenie w ten temat, możemy być całkiem obojętni, bo któż przejmowałby się grupą kobiet, które zaciekle bronią praw, których nie otrzymają. Gdyby na czele tych stowarzyszeń stały normalne, wrażliwe kobiety – szanowałbym ich poglądy i nie wyrażał się w ten sposób. Jest to droga do wyniszczenia struktur ludzkich, bowiem, jeśli grono będzie się powiększało to żon trzeba będzie sobie szukać za daleką granicą. Doceniam walkę o swoje prawa, jednak naprawdę bądźmy szczerzy – to nie ma jakiegokolwiek sensu, bo nigdy nie dojdziecie, drogie panie ze światem do porozumienia.
Równouprawnienie w wyniszczonym świecie.
Ruch dążący do równouprawnienia jest ideą bardzo ciekawą, jednak bardzo niechlujną w swoich działaniach. Te kobiety chcą dopiąć swojej racji, poprzez nielegalne demonstracje i często negatywną opinię, wobec całej ludzkości, co jest według mnie błędem. Sam oceniam je być może zbyt pochopnie, jednak nie staram się ich obrażać, a krytykować ich działania. Chcą równouprawnienia, to znaczy tych samych praw, które posiadają mężczyźni. Naprawdę jest to zbyt prymitywne, aby miało kiedyś na świecie miejsce i szczerze nie toleruję takich ruchów. Kazimiera Szczuka, słynna polska feministka propaguje często swoje poglądy w krajowych stacjach telewizyjnych, bo pewnie gdzie indziej nawet nie chcą jej słuchać, jednak szanuję ją za sposób, w jaki propaguje ten ruch feministyczny i podziwiam ją za determinację. Do Radia Maryja kieruje jednogłośnie słowa, które rozpropagowały się, aż po New York Times – „Nienawidzą mnie, bo jestem Żydówką i feministką, zwłaszcza feministką”. Dlatego, jak słusznie zauważyła, to nie ma większej racji bytu w świecie dzisiejszym, pozbawionym zupełnie moralności. Wolność słowa to tylko taki chwyt marketingowy, mający na celu pokazanie, że żyjemy w pięknym, wolnym kraju. Jednak odmienność zdania od całej masy jest nietolerowana i często po prostu wyśmiewana i ten styl bycia starają się nam wetknąć do głów mass media, kierowane ideą „lepszego jutra”. Dlatego nie toleruję dziennikarstwa zawodowego. Głównie prasy i telewizji. Ludzie, którzy wyrażają zdanie w tych podmiotach i na co dzień starają się krytykować wszelką różnicę społeczną, są po prostu kierowane przez forsiaste guru. Jak doskonale widzimy, polskie media nie są dobrym przekazem dla całej masy; ludności, która oczekuje wiadomości na wysokim, często sceptycznym poziomie. Wiem doskonale, że problem również istnieje w innych krajach i to się szybko nie zmieni, jeśli w ogóle ma się zmienić, bo wątpię, aby ludzie kiedyś zmądrzeli. Wiem również doskonale, że przykładowa pani Kazimiera Szczuka z koszulką – „feminizm lubię to”, będzie ignorowana przez media, a nawet przez samych ludzi i często wrzucana do jednego worka z pacjentami oddziałów psychiatrycznych, jako obiekt niezdiagnozowany. Jesteśmy zbyt nietolerancyjni, aby wysłuchać żądań tych stowarzyszeń. Zamknięci w sobie i przyjmujący do głów jedynie podobne zdanie. Nie umiemy po prostu tolerować odmienności zdania, toteż może kończyć się czymś niewyobrażalnym w naszej społeczności. Dopóki nie będziemy chcieli zmienić tego w sobie to wszystkie te idee nie będą miały najmniejszego sensu. Jesteśmy bardzo konserwatywni, jako Polacy, boimy się zmian. Być może to też jest powodem tego, jak się zachowujemy. Boimy się wstąpienia waluty euro czy też samego podatku liniowego, który jest korzyścią dla naszej gospodarki, którą mogłyby załatać panie, które zasiadłyby na wysokich stanowiskach firm. Toleruję głównie wolność zakładania wszelkich przedsiębiorstw i nadawania wysokich stanowisk dla kobiet w firmach, jednak jestem przeciwny temu, aby miały więcej praw. Czy naprawdę źle jest kobietom? Jesteśmy tacy źli, że nie tolerujemy ich zdania i często unikamy tego tematu? Te pytanie kieruję do ruchów feministycznych, które być może kiedyś znajdą mnie w sieci i raczą odpisać, choć jednym zdaniem. Jaką krzywdę wyrządziła Wam cywilizacja, gdy dała więcej praw mężczyznom? Wychodzi na to, że jesteście pokrzywdzone do tego stopnia, że powinniście być kurami domowymi, lamentującymi nad swoimi prawami. Tymczasem rzeczywistość jest inna. Macie prawa na równi z mężczyznami, a nadal chcecie więcej, co jest dla mnie bardzo dziwne. Kobieta jest od tego, aby była dobrą żoną, kochającą matką i docenianą w wolnej gospodarce rynkowej. Pierwsze dwa czynniki macie zapewnione, z trzecim jesteście na linii przeciętnej i szczerze powiem, że nie ma co narzekać. Droga kobieto – masz wiele praw. Masz tyle praw, że nawet o niektórych nie masz pojęcia. Masz prawo do rozwijania swoich umiejętności, poprzez studia i zarabianie godnych płac w firmach. Masz prawo do bycia niezależną i masz prawo do reszty czynników, które gwarantuje Tobie konstytucja naszego państwa. Jednak w jednym muszę Tobie, droga feministko przyznać rację. W czym? To proste. Nawet katolickie media Ciebie nie tolerują, co dla mnie jest po prostu chamskie. Jednak jeśli Wy kobiety chcecie tego równouprawnienia, to pogódźcie się z tym, że 3/4 dnia będziecie spędzać w kopalniach węgla brunatnego, a resztę dnia będziecie dorabiać, naprawiając układ hydrauliczny u sąsiadów. Powiedzmy sobie wprost – kobieta powinna być wrażliwa i być przede wszystkim kobietą. Pozdrawiam, Bambosz.