Tagi
Donald Tusk, fundusz kościelny, Janusz Korwin-Mikke, Kościół, manifestacje, podatek, polityka, radykalizm, religia, Solidarność, Tadeusz Rydzyk, tragedia smoleńska, TV Trwam
Ostatnimi czasy w mediach aż huczy od tematów niezwiązanych ściśle z rządami Donalda Tuska. Jednak po wczorajszych strajkach i demonstracjach „Solidarności” i manifestantów niezrzeszonych czuję, że sytuacja naszej polskości nie jest jeszcze na straconym miejscu. Podczas kościelnych homilii i ogłoszeń huczy również od nawału propagandy, którą głoszą przedstawiciele TV Trwam, nawołujący do protestów przeciwko ich nieumieszczeniu na liście cyfrowego multipleksu telewizyjnego. Moja subiektywna opinia mówi mi: a niech mają – całość ich zarobków czerpią od radiosłuchaczy i widzów; w przeciwieństwie do wspólnoty kościelnej.
Świętość kapłanów – pojęcie sprzeczne.
Jestem chrześcijaninem młodym, a więc nie płacę na tacę. Płacą tylko ci starsi, tylko ci, którzy są psychicznie dorośli. Chciałbym być przez chwilę w ich skórze i dowiedzieć się co właściwie ta dorosłość zmienia w życiu, że decydujemy się wspierać Kościół? Tak nakazuje piąte przykazanie kościelne, ale z samego kościoła zaczyna się robić jeden, wielki, nieopodatkowany biznes. Biznes, w którym my uczestniczymy tylko dlatego, bo nie chcemy zgrzeszyć przeciwko przykazaniom kościelnym. Czy to jest normalne? Jest to karkołomne zachowanie z naszej strony, którego nie jesteśmy w stanie powstrzymać, bo… co powiedzą ludzie?
Nad tym tematem rozwodziłbym się całe lata. W miastach może to jest mniej widoczne, jednak na wsiach ludzie próbują dbać o swój zewnętrzny wizerunek przed utratą punktów moralnych. Przez to ludzie stają się dzicy, tacy nie swoi i na tyle głupi, że poddają się tej głupocie. Przez to stajemy się marionetką, którą nie steruje ani nasz rozum, ani też intuicja. Warto się więc czasami zastanowić nad tym jacy jesteśmy; to nie ludzie powinni nam wyznaczać cele i drogę życia, a my sami. Jeśli jest odwrotnie, powinniśmy mieć wielkie powody do obaw.
Człowiek, który pychą uniesiony nie usłucha kapłana ustanowionego tam, aby służyć Panu, Bogu twemu, czy też sędziego, zostanie ukarany śmiercią. Usuniesz zło z Izraela.” (Pwt 17, 12)
Powinniśmy mieć również wielkie powody do obaw czy nasze posłuszeństwo wobec Kościoła jest prawe; powinniśmy zasięgnąć do rozumu i jego się posłuchać – nie możemy stać się kimś, kto nie ma własnego zdania. Zauważam, że większość chrześcijan po prostu oddaje się w pełni swojej religii i tym, co przekazuje w homiliach kapłan, będąc mimo tego nadal oddalonym od tego, co nakazują przykazania w dni powszednie.
Nie mamy pojęcia nawet w jaki sposób oni sami żerują na naszej bezinteresownej chęci pomocy wspólnocie. Jedni zbierają połowę z dochodów, drudzy trzy czwarte wszystkich ofiar. Fundują sobie za to ekskluzywne telefony komórkowe, laptopy, komputery stacjonarne i główny wskaźnik sukcesu kapłana – samochód osobowy. Nie żebym żałował im dostatniego życia, jednak aż szkoda mi się robi szarych ludzi, widząc trzydziestoletniego księdza w automobilu ze znaczkiem Mercedesa.
Jak na to zapatruje się polityka?
W tym momencie właśnie naradza się główny problem istnienia funduszu kościelnego. W sejmowych ławach aż wrze od zaciętych dyskusji, na temat tego, czy Kościół nie powinien być opodatkowany. Warto zwrócić uwagę na to, że księża nie są zobowiązani do prowadzenia wymaganej dokumentacji narzuconej przez przepisy Ordynacji podatkowej. Nie odprowadzają żadnego podatku, przeznaczając wszystko na mylne „cele Kościoła”. Jednak nie wszystko jest tak kolorowe jak nam też się wydaje, bowiem księża są zobowiązani do płacenia podatku za wszystkich parafian – nawet tych niewierzących. Podatek ten wynosi od dwustu do trzystu złotych miesięcznie i niektórym księżom puszczają nerwy, bowiem nie chcą być zobowiązani wobec państwa. Tylko czy sprawia im taką trudność zapłacenie tak lichego podatku, który stanowi jedną dwudziestą piątą, bądź jedną pięćdziesiątą ich miesięcznych zarobków?
Być może jestem zbyt natrętny, zbyt radykalny i za młody, by oceniać całą tę pogmatwaną scenę – jestem jednak na tyle trzeźwy umysłowo, że jeszcze jestem w stanie ocenić to, co tylko wyrządza krzywdę. Jednak patrząc na to z innej strony, to nawet dobrze, że instytucja kościelna nie jest opodatkowana, ponieważ mniej funduszy jest rozkradanych z naszego kapitału państwowego.
Kościół jednak nie tylko sprzedaje nadzieję: stanowi organizację przekonującą ludzi, że należy żyć przyzwoicie. Za to warto zapłacić. Inna sprawa, czy nie płacimy za dużo… Zbyt tłusty ksiądz to zazwyczaj zły ksiądz!” ~Janusz Korwin-Mikke, źródło: autorski blog.
Wielu czołowych, a zarazem racjonalnie myślących polityków w tym państwie jest podobnego zdania. To czas, w którym powinniśmy zaszufladkować w głowie wszystkie nasze poglądy na ten temat. Nie bądźmy obojętni – nawet jeśli Ty, drogi czytelniku, jesteś ateistą, bądź osobą innego wyznania. Tu nie chodzi już o sprawy religii, ale o fakt, w jaki sposób próbuje się wedrzeć w politykę państwa. Nie dość, że nie płacą, to muszą wygłosić swoje zdanie na każdy temat, związany z polityką. Większość polityków traktuje to tak swojsko, że pozwala Kościołowi wedrzeć się z nosem w każdą sprawę, dodatkowo przyjmując ich poglądy. Ciekawe tylko czy ich główny zwierzchnik patrzący na to wszystko z nieba jest rad z tych okoliczności. Pojmuję w pełni to, że cała ta instytucja próbuje dbać o swój wizerunek, jednak są pewne granice, których nie powinni przekraczać. Angażowanie się w budowanie poparcia dla polityków, bądź długie dyskusje w mediach i homilie, na temat niewyjaśnionej tragedii smoleńskiej.
Religia to nie produkt, który wymaga lansowania. To słowo samo w sobie jest tak potężnie nacechowane, że nie powinno się stosować takich taktyk. Cała ta chora sytuacja w Polsce jest spowodowana przez księży, którzy dopuszczają się takich czynów. Judaizm, islam, buddyzm – wszystkie te religie nigdy nie próbowały nawet działać w tak perfidny sposób. Chociaż być może się nieco zapędziłem – Żydzi od dawien dawna wchodzą z butami tam, gdzie ich nie potrzeba i znajdzie się również grupka islamistów, którzy wypiorą mózg każdej osobie, by ta przeszła na ich wiarę. Jednak czemu w naszym kraju wszystko jest tak niezrozumiałe i pokręcone? Czemu wiara chrześcijańska nie może kojarzyć się ludziom z dobrem, z miłością i wsparciem w trudnych chwilach? Ano właśnie to wszystko zasługa niektórych rodzynków polskiej wspólnoty duchownej. Jedyne co nam zostaje to – nie płacić, opodatkować i po prostu wierzyć.
bambosz.