Witajcie! Ostatnie dni były jednoznacznie pod znakiem słońca, które przypiekało nas cały dzień. Temperatura nie schodziła po południu poniżej trzydziestu stopni, zaś w Polsce cisza – nic się właściwie nie dzieje. Całkiem dziwne, że nie ma żadnych kłótni i sprzeczek politycznych nagłaśnianych w mediach, a zarazem innych większych wydarzeń, które mogłyby wywołać burzę skandalu, zresztą tak bardzo powszechną już w polskich dziejach. Tymczasem Arabia Saudyjska już dokręca bombę atomową, jednak coś ich powstrzymuje, a nowy przywódca Al-Kaidy nie wygłasza żadnych przemówień – czyżby to zabawa w kotka i myszkę?
Śmierć Osamy zapoczątkowaniem wielkiej rewolucji?
Całkiem możliwe, że Al-Kaida nie chce na razie używać broni w walce z rządem USA, bowiem wydaliby się, bo tylko na to czekają specjalne jednostki wojskowe. Jednak każde ograniczenia da się pokonać, a już na pewno tym, którzy swobodnie wlecieli odrzutowcem na teren zabezpieczony Stanów Zjednoczonych, by po tym uderzyć w World Trade Center, to znaczy kompleks siedmiu budynków, w tym dwóch bliźniaczych najwyższych, sięgających od 415 do 417 metrów. To stało się z dnia na dzień i właściwie mało kto się tej katastrofy spodziewał, bo właśnie tak działa Al-Kaida. Wątpię, aby porywali się na taki myk, aby dać się łatwo w ręce Amerykanów teraz, gdy właśnie najbardziej ich oczekują. Jestem pewien, że w ciągu kilku lat znów zaczną się samobójstwa w metrach, et cetera. Tego się nie da przewidzieć, bo ta grupa terrorystyczna właśnie działa na taktyce kotka i myszki i umie wyczekać chwili, kiedy druga strona podda się, złoży broń i nie będzie miała już właściwie chęci walki z tą grupą – tu też właśnie leży ten mankament. Zabójstwo przywódcy tak zorganizowanej grupy terrorystycznej wiąże się z jednoznacznym odzewem w ciągu kilku lat, bowiem jeśli zamyka się grupy terrorystyczne to, wraz z całą strukturą, a tymczasem lekarz, prawa ręka Osamy bin Mohammeda bin Awad bin Ladena, jest na wolności i cieszy się władzą najgroźniejszej grupy terrorystycznej na świecie, brawo. Strzał w tył głowy dla Stanów Zjednoczonych i rządów Baracka Obamy – niestety.
Zadowolony Obama i naród amerykański. Nie za wcześnie?
Jak podkreśliłem w opisie pod obrazkiem – „Cisza przed burzą”. Śmierć jednego z przynajmniej pięciuset członków Al-Kaidy z całego świata to niezbyt dobra statystyka, a już na pewno efekt, który nie odbije się zbyt dobrze na Stanach Zjednoczonych. United States Navy SEALs dotarło już do komputera Osamy bin Ladena, w którym były dane na temat planowanego ponownego ataku w dziesiątą rocznicę ataku 11 września 2001 roku na World Trade Center. To, że pozbyli się go zanim nakierował swoich współpracowników na ten cel nie oznacza tego, że oni tego nie wykonają, bo były przywódca tej grupy terrorystycznej miał bliski kontakt ze swoimi współpracownikami na wyższych rangach. Zapewne plan był układany już przez dłuższy czas, dlatego radziłbym raczej Stany Zjednoczone lepiej zjednoczyć i wycofać swoje wojska z misji pokojowych, aby broniły swojego kraju, na swoim terytorium, bo to jest bardzo kruchy czas dla ich historii. Jeśli nie odbije się to teraz, odbije się na następnym pokoleniu, a w planach budowy są sześciuset metrowe wieżowce, a gdy w takim czterystu metrowym kompleksie budynków pracowało 25.000 ludzi i historia miałaby się powtórzyć – bój się za w czasu, Ameryko. Niestety Amerykanie lubią się przechwalać, lubią wszystko idealizować, a często właśnie to jest ich największą wadą, bo może przynieść im bardzo złe efekty. Jestem człowiekiem, który lubi gdybać. Jednak lepiej gdybać przedwcześnie, niż po fakcie zwalać winę na innych. Warto, aby Barack Obama w głębi serca zapomniał o tej śmierci, choć jest wielką chlubą dla Stanów Zjednoczonych i wziął się w garść, mobilizując wojska i przygotowując na wszelkie ataki terrorystyczne. Europa też może na tym ucierpieć niestety, a samobójstwa z bombą w metrach mogą być powtórką z lekcji historii. Pozdrawiam, Bambosz.
Aktualizacja – 13 maja 2011 roku.
Długo nie trzeba było oczekiwać. „Pakistańscy talibowie przyznali się do podwójnego samobójczego zamachu bombowego na akademię sił paramilitarnych koło Peszawaru, na północnym zachodzie Pakistanu, gdzie w zginęło co najmniej 80 osób, a ponad 100 zostało rannych. -To pierwsza zemsta za męczeństwo (…) Osamy bin Ladena. Będą kolejne – oświadczył rzecznik talibów Ehsanullah Ehsan” – donosi wp.pl.