Tagi

, , , , , , , ,

Z niechęcią i złym nastawieniem do innego narodu spotykamy się dość często. Oprócz bardzo pospolitych przykładów ksenofobii, istnieją również przykłady antysemityzmu, który nadal jest utrzymywany w socjologii społecznej. Ale czy zastanawialiśmy się kiedykolwiek nad tym jak wielki wpływ ma ksenofobia na nasze codzienne postrzeganie świata? Jak możemy się sprzeciwić napływom tych poglądów z zachodu Europy? Czy istnieje jeszcze jakakolwiek nadzieja na odzyskanie racjonalnego myślenia?

Geert Wilders - holenderski polityk, założyciel i przywódca Partii Wolności (PPV). W lutym 2012 roku umieścił stronę z możliwością donosu na obcokrajowców z Unii Europejskiej, w celu poprawienia notowań swojej partii.

Obcy, znaczy zły.

Podczas największego konfliktu zbrojnego w historii świata, czyli II wojny światowej, wielu państwom przewodniczyli nacjonaliści i socjaliści, rządzący się swoimi prawami. Benito Mussolini – twórca ruchu faszystowskiego i premier Włoch w latach wojennych we współpracy z austriackim przywódcą Niemiec, Adolfem Hitlerem, przyczynił się do pierwszych konfliktów na wschodzie i rozrostu faszyzmu. Władze włoskie jednak w początkowych atakach na Polskę nie chciały się angażować i nie angażowały się przez następne lata, bowiem zależało im na pozyskanie wpływów na terenach bałkańskich.

Obcość to tak pospolite słowo, jednak sami nie orientujemy się dostatnio co oznacza.  Honorata Gruchlik z Uniwersytetu Śląskiego podkreśliła w swoim autorskim tekście, że dosyć często używamy tego słowa zastępczo z „innością”. Czym w takim razie jest sama inność? Określa grupy nieakceptowane przez resztę jednostki społecznej, bądź szeroko rozumiany temat nietolerancji w społeczeństwie. Mimo, że staramy się na co dzień akceptować czyjąś inność, to jednak sama skłonność nam na to nie pozwala – potrzeba bowiem przekonania na tle psychicznym, które musimy ukształtować wraz ze swoimi poglądami. Kształtując tę skłonność od fundamentów dajemy możliwość myślenia inaczej. Bowiem cały w tym sens, aby być racjonalnym człowiekiem, jednak mającym ponadto swój światopogląd. Bez poglądów na różne aspekty życiowe nie mamy prawa wyboru i bytu, i choć jest nam prawnie zapewniony, doskonale wiemy, że prezentując indyferentyzm społeczny i polityczny jesteśmy nikim. Dlatego niektórzy zdjąwszy klapki ze swoich oczu, dochodząc do tego prostego wniosku – zmieniają stopniowo swoje postępowanie.

Co innego, gdy na naszej drodze życiowej pojawia się cudzoziemiec.  Przyjmijmy dodatkowo, że jest on Niemcem, którego pradziadek przyczynił się do mordu znacznej ilości społeczeństwa narodu polskiego w danym okręgu administracyjnym. Wiedząc o jego historii wielu wzburzonych antyfaszystów wydarłoby mu oczy, bo… należna jest mu odpłata za wszystkie stratowane życia. Racjonalnie myślący człowiek jednak doskonale wie, że wystarczy o tym fakcie jedynie wiedzieć i nie praktykować tej wiedzy na co dzień. Doprowadzając do takiego stanu rzeczy, jak sprzeciw wobec historii jego rodu – przyczyniamy się do rozrostu nacjonalizmu na terenach wyzwolonej Polski.

Niechęć do obcych na co dzień.

Nagłówek, choć niechwytliwy, ma w sobie bardzo wielką głębię, którą warto rozwinąć. Warto, ponieważ odchodząc już od naszej polskości, z którą tak mocno jestem związany – spójrzmy na inne narody i na postrzeganie nas samych w ich oczach.  Większość obcokrajowców szczególnie z kontynentów zachodnich nie ma pojęcia o naszym istnieniu, bądź też jest święcie przekonana, że jest to biedny kraj, nie mający żadnej przyszłości gospodarczej; nie wspominając o opiniach wobec narodu – brudasów, złodziei i odwiecznych pijusów. Kraj, który będzie zawsze tym na samym końcu stawki; kraj, który nie ma żadnego zdania na świecie i jest klientem wielkich, korporacyjnych państewek, które pełniąc monopol, tylko żerują na takich jak my.

Szczerze polecam wsłuchanie się w słowa Bogusława Wolniewicza i Stanisława Michalkiewicza, którzy według mnie celnie opisują całą tę załganą rzeczywistość poszczególnych nurtów politycznych i przekonań socjologicznych.

Chciałbym również powrócić do persony z obrazka tytułowego, który według mnie wcale nie jest takim patriotą, za jakiego uważają go zwolennicy PPV. Wydaje mi się, że kryje wewnątrz przekonania do narodowego radykalizmu, ponieważ „według narodowego radykalizmu naród jest najwyższą formą uspołecznienia i najważniejszą zbiorowością dla jednostki, a interes narodu zostaje wyniesiony ponad inne korzyści” [1]. Dlatego uważam, że choć minęło tyle dekad, tyle nieszczęsnych przeżyć dla wielu narodów – nadal w głębi wielu politycznych duszyczek tkwi zamiłowanie do nacjonalizmu. Do tego, by ojczyźniany naród był tym najważniejszym, tym wysławionym ponad wszystkie. Przy tym tracą stosunki międzynarodowe i coraz bliżej nam, niźli dalej, do zimnych wojen politycznych.

Jest nadzieja w tym, że to wszystko może zmienić swój bieg i oby tak było – nikt nie chce, i nie dąży do tego, aby uprzykrzyć innym życie. Choć w głębi czasami czujemy nienawiść do narodu niemieckiego, to jest to wywołane lewacką propagandą, która najwyraźniej próbuje z każdej myślącej głowy sknocić kaszkę manną. Przede wszystkim musimy sami ukształtować swój światopogląd, a po drugie – nie możemy ciągle rozpamiętywać wojen światowych, a już na pewno obwiniać za to ludzi, którzy nie mieli żadnego wpływu na bieg tej historii.

bambosz.